– Musimy wymyślić coś nowego na nasz balkon – powiedziała Mama Sz.
– Nowe krzesła? – zapytałem, myśląc z uśmiechem o naszych ostatnich wieczornych posiedzeniach pod gwiazdami.
– Nie, raczej hamak.
Hamak… Hmm. Pamiętam że kiedyś w dzieciństwie był hamak. Taki pleciony z białego sznura, z drewnianymi elementami. Się bujało czytając książki. To był dobry czas :-).
A teraz jak sobie tak siedzimy ostatnio niemal wieczór w wieczór na balkonie to myślę, że to dobry pomysł z tym hamakiem. Tym bardziej, że teraz hamaki to już nie są takie tam zwykłe „pleciaki” z białego sznurka tylko o wiele bardziej wymyślne. W dodatku nie trzeba nawet dwóch drzew do przywiązania hamaka (bo skąd ja wezmę dwa drzewa na balkonie…?). Na szczęście hamaków jest w sklepach od groma. I chyba sobie zakupimy jakiegoś hamaka. Tak, żeby sobie posiedzieć i pobujać z książką. Albo z telefonem, który przez słuchawkowy kabel będzie poprawiał ulubioną muzyką nastrój. No bo właściwie to dlaczego nie można by mieć na balkonie hamaku, prawda?